O
książce
Recenzje
Fragmenty
Zdjęcia
Zamówienia
Powrót
do str.gł.
|
Najchętniej mówię o sobie w moim pisaniu naiwnym. Nie mam jakoś zaufania
do swojego życiorysu, zresztą życiorysy nie są po to, by im ufać.
Po raz pierwszy bezbrzeżnie zakochałem się, mając 16 lat. Potem w słynnym
Sierpniu 80 dostałem jeszcze jakieś absolutorium z kulturoznawstwa, byłem
w wojsku, pracowałem jako dziennikarz, następnie - budowy w Nowym Jorku,
kwiaciarnie, butiki i samochody. Była jakaś buńczuczna firma, której
zostałem nawet wicedyrektorem i założone w Bydgoszczy Towarzystwo
Przyjaźni Polsko-Izraelskiej z kulminacyjnym pobytem w Jerozolimie i
okolicach. W międzyczasach latałem po świecie pod pretekstem kupowania
szmat, skór i komputerów na handel, z czego nie odłożyłem nic, ale
poznałem kilku żebraków w Delhi i oszołomów w Pakistanie. W Tajlandii
straciłem cały kapitał na plaży. Raczej nigdy nie byłem przekonany, że
alkohol mi w czymkolwiek pomaga, ale postępowałem zgoła odwrotnie. Gdy po
raz pierwszy kolega poczęstował mnie kokainą, pomyślałem, że to jest
właśnie to. Mając dwadzieścia lat marzyłem, by zostać pisarzem, i to
szybko. Na samo pisanie nie miałem jednak za bardzo czasu i ochoty.
Dzisiaj od poezji wolę fizykę, od prozy - kosmologię. To wyznanie to
oczywiście prowokacja. Od znoju wolę błysk i erupcję. To prowokacją nie
jest.
Życiorys rozpocząłem w 1958 roku w Bydgoszczy. Uczyłem się i rozrabiałem
nieźle, a potem było jeszcze gorzej, bo studiowałem jeszcze lepiej i
rozrabiałem już niebezpiecznie. Za młodu pisałem bzdury. Coś mi z tego
zostało do dziś. Potem zajmowałem się tak zwanymi poważnymi sprawami, co
doprowadziło mnie do takiej katastrofy, że znów mogłem i już raczej
musiałem znowu zacząć pisać. W 1997 roku rozpocząłem tułaczkę przez
Kalisz, Ostrów Wielkopolski, jakiś las, Świebodzin, Monar w Nowolipsku, aż
półtora roku temu pojechałem do Krakowa. Pisać książkę. Kochainę
wydzierałem z siebie w 2004 i 2005 roku. Jak mi źle, to uciekam do mamy,
do Szczecina. Z trudem piszę kolejną powieść. Moja ukochana babcia zawsze
powtarzała, że kocham tylko pieniądze i jedzenie. O kobietach ze względów
obyczajowych nie wspominała, tłumiąc to głęboko w swoim cudownym sercu.
Jeśli będzie na przekór czemu, to będę pisał. O brak cierpienia się nie
martwię.
|