— Będę z tobą szczera — mówi Niepokalana,
oblizując następną łyżkę.
Jest tak piękna, że wszystko muszę jej wybaczyć. Włosy połyskujące nad
czołem jak gwiazda, bluzka w kolorze niemowlęcego błękitu rozpięta na
piersiach. Cała
w oczekiwaniu na zwiastowanie.
— Mam już dosyć tego... Tego galimatiasu.
— A postulaty? — jęknęłam.
— Są inne metody — uśmiechnęła się. —
Delikatnego nacisku. Pertraktacji. Nie mogę sobie. Ty też nie. Zrozumiesz
jak. Nie mogę wszystkiego rzucić, tak zrezygnować.
— Miałaś nie rezygnować — bełkoczę tylko,
nie umiem się wysłowić. Natrafiam na coś językiem, wypycham to do przodu.
— Mia-
łaś zapewnić sobie.
Zapomniana ściągawka katapultuje pod nogi
Niepokalanej.
— On się nie zgadza — wyjaśnia mi
Niepokalana jak dziecku. — Nie zgadza się na rozwód. A ten dom budowaliśmy
razem. Nie mogę teraz. To nasza wspólna Ojczyzna.
Przygląda mi się z troską.
— Jak ty źle wyglądasz. Powinnaś się
lepiej odżywiać. Dam ci trochę konfitur.
W ustach miesza mi się słodycz, gorycz i
krew. Mleko i krew.
[fragment książki]
|