1

 

O książce
Recenzje

Fragmenty
Zdjęcia

Zamówienia

Powrót do str.gł.

 

 

 


 

Skąd UB dowiedział się o tym, co piszesz dla księdza?
Nie wiem. To zagadka.
Nikogo nie podejrzewałaś?
Nie miałam podstaw. Nie wiedziałam zresztą, kto tam jeszcze pisuje, kontaktowałam się tylko z księdzem Orszulikiem. Na Rakowieckiej długo kłamałam, że to nieporozumienie, że nie wiem o niczym, aż w końcu pokazali mi egzemplarz tego biuletynu. Stwierdzili, że analiza stylu, jakim zostały napisane artykuły jednoznacznie wskazała na mnie.
Przyznałaś się?
Dalsze zaprzeczanie nie miało żadnego sensu. Tłumaczyłam się dość głupio, że piszę jakieś artykuły do szuflady, komuś pokazuję nie wiedząc, że będą drukowane i trudno traktować to jako nielegalną działalność. Zresztą naprawdę dopiero na Rakowieckiej po raz pierwszy zobaczyłam ten biuletyn. Znowu krzyczeli. Czasami ten ostrzejszy wychodził z pokoju. Wtedy ten bardziej przyjazny namawiał żebym się zdecydowała na współpracę z UB, bo przecież — tłumaczył — wielu moich kolegów z ATK, w tym również księży, jest współpracownikami tego urzędu.
Jaką współpracę? Co miałaś robić?
Na przykład informować o tym, co się dzieje na uczelni.
Nie chcieli, żebyś nadal pisała dla księdza i była ich wtyczką w jego otoczeniu?
Nie. Przypuszczam, że postanowili zlikwidować biuletyn.
Czym Cię straszyli?
Dawali do zrozumienia, że mogą spowodować moje zwolnienie z pracy, że nie wpuszczą siostry do Polski. Ten przyjazny zapewniał, że gdy zgodzę się współpracować, umożliwi mi uzyskanie pełnego etatu w ATK, udzieli pomocy w leczeniu mamy. Potem znowu wracał ten ostry. W czasie jego krzyków obawiałam się, że pod lada pretekstem zaaresztują mnie. Byłam wystraszona. Trwało to kilka godzin. Nie zgodziłam się podpisać zgody na współpracę.
Jak uzasadniałaś odmowę?
Mówiłam, że w żadnym wypadku nie zgodzę się.
— Dlaczego pani się nie zgodzi?
— Bo się nie nadaję.
I tak w kółko. Jednocześnie wyjaśniałam, że jest wiele osób, które z przyjemnością zgodziłyby się, więc szkoda czasu, aby właśnie mnie namawiać. Nigdy nie zapomnę odpowiedzi, jakiej udzielił mi ten milszy: „Nie chcemy współpracować z tymi, którzy nas o to proszą, chcemy tych, których sami wskazujemy, pani odmowa tym bardziej zachęca nas, aby skłonić panią do współpracy”. Zrozumiałam, że wolą osoby o określonych cechach charakteru. Twardsze.
Uświadomili mi, jak wielu ludzi w moim otoczeniu współpracuje z UB, zwłaszcza spośród księży i zakonników. Wcześniej wiedziałam, że jeden z moich kolegów, zakonnik, wykładowca w ATK, przychodzi do mojej mamy, aby się wewnętrznie oczyszczać opowiadając o swoich spotkaniach z UB i o tym, co mówił funkcjonariuszom o rozmaitych osobach pracujących w uczelni. Orientowałam się więc, że wokół mnie są współpracujący z władzami bezpieczeństwa, ale nie sądziłam, że ma to tak duży zasięg w skali całego kraju.

 

ciąg dalszy wyboru fragmentów


 
 
 
powrót