O
książce
Recenzje
Fragmenty
Zdjęcia
Zamówienia
Powrót
do str.gł.
|
Wśród
polskich czytelników w Szwecji Andrzej Szmilichowski znany jest
przede wszystkim jako autor
Zapisków z przyjacielem w tle . Autor
nawet w najśmielszych snach nie spodziewał się takich reakcji na swoje
dzieło. Z tego wynika tylko jedna prawda: sztokholmskiej Polonii
nie wolno krytykować, w ogóle ruszać!
Andrzej
Szmilichowski
jest w
Szwecji, jako pisarz, mało
znany. Pomimo, że mieszka w
Sztokholmie od 32 lat, duża część
jego książek ukazała się w Polsce.
Autor siedzi na dwóch stołkach,
krajowym i emigracyjnym. Nie
byłoby w tym nic złego gdyby nie
to, że jego najważniejsze
książki Wyspy polecone (2002), oraz
Po drugiej stronie materii
(2003), ukazały się w Kraju, a w
Szwecji rozeszły w bardzo niewielkiej
ilości egzemplarzy, praktycznie
tylko w Sztokholmie.
Są to
książki, które przekazują
zainteresowania autora parapsychologią, filozofią i nowoczesną
teorią kultury. Niejednokrotnie można natknąć się w nich na
uwagi dotyczące współczesnej fizyki
i astronomii. Pomimo, że poruszają niełatwą tematykę, schodzą w głąb wierzeń, moralności i stosunku
do Boga, a pisane są językiem przystępnym. Jest w nich
Szmilichowski trochę moralistą i
trochę pastorem. Z pewnością
wspaniale czułby się na kazalnicy,
chociaż
oświadcza, że skodyfikowane
systemy religijne nie zajmują jego
uwagi. Najbardziej przypada mu
do gustu buddyzm, jest
zainteresowany teorią wędrówki
dusz (która fascynowała już starożytnych) i w ogóle zjawiskami
pozazmysłowymi. Chciałby być
świętym, ale na razie żyje
przykładnie w stadle małżeńskim
i wychował piątkę dzieci.
Świat
jest dla niego tajemnicą,
którą każdego dnia trzeba na nowo odkrywać. Uważa, że świat
współczesny
zbliża się nieuchronnie
do katastrofy i zagłady. Jest więc Millenistą, ale niegroźnym,
bo Autor cieszy się życiem,
lubi dobrze zjeść, spacerować po lesie i pisać. W tym ostatnim jest
niezwykle pracowity. Pisanie jest jego absolutną namiętnością i miłością. W ciągu niespełna dwudziestu
lat wydał dwanaście książek, a w szufladzie pisarskiej trzyma cztery nie wydane manuskrypty.
Uprawia
również owocnie
dziennikarstwo, prowadząc od 13 lat własną kolumnę w wychodzącym w Warszawie miesięczniku
„Nieznany
Świat”, współpracuje
sporadycznie z „Dziennikiem
Bałtyckim”, „Czwartym Wymiarem”,
„Gazetą Wyborczą”. W
Sztokholmie jego teksty można znaleźć
w „Nowej Gazecie Polskiej”, a
przed laty w „Relacjach”.
Osobiście najbardziej cenię
sobie jego wiersze. Wydał trzy tomy: Ujść nie zdołasz przed pogonią
rzeki (Sztokholm, 1986),
Deszcz i słońce
(1990), Zadomowienie
(Warszawa, 2004). Są znakomite, dojrzała poezja, często
zaskakująca ideami i obrazami,
liryczna w swojej materii, nastrojowa
i filozofująca. Pisze również bajki dla dzieci Nąjbajeczny
Pan na Świecie
(Warszawa, 2004)
Niestety,
wśród polskich
czytelników w Szwecji, Andrzej
Szmilichowski znany jest przede
wszystkim z Zapisków z przyjacielem
w tle
(Polonica, Sztokholm
2001). Książka ta narobiła
sporo szumu, a że emigracja
sztokholmska jest niewielka, była trochę
burza w szklance wody.
Autor, pokazując postacie emigrantów w
krzywym zwierciadle, potraktował je jak postacie powieściowe. Czytelnik, niestety,
odczytał to inaczej i zaczęto doszukiwać
się w portretach rzeczywistych
postaci. Nawet niżej podpisany
złapał się na tę przynętę,
czego teraz głęboko żałuje.
I doszło
do awantury. Rozpoczęły się gwałtowne dyskusje na temat tego co wolno, a czego
nie wolno
pisać, a tym bardziej
publikować. Sprawa autorskiej Cenzury stanęła na pierwszym
miejscu.
Bezradny Szmilichowski nawet w najśmielszych snach
nie spodziewał się takiej reakcji na swoje
dzieło. Z tego wynika
tylko jedna prawda: sztokholmskiej
Poloni nie wolno krytykować, w
ogóle ruszać!
Autor
jednak się tym
wszystkim
specjalnie nie zraził i
niedawno wydał następną książkę
na ten „trefny” temat zatytułowaną
Zapiski z przyjacielem w
tle. Kontynuacja. Wbrew tytułowi, nie jest to sensu stricto
kontynuacja
poprzedniej. Ta książka przeznaczona jest przede wszystkim
dla czytelnika w Kraju, dla
którego Polonia szwedzka jest
egzotyczna i mało znana. Autor
w najróżniejszych migawkach i
stylach literackich próbuje nas i
siebie, współczesną szwedzką
emigrację, sfotografować. Zresztą
nie tylko współczesną. W książce
można znaleźć nowelę noszącą
znamiona epiki (kończy książkę),
w której bohaterami są marynarzy trzech polskich łodzi
podwodnych, internowanych w
1939 roku w Szwecji. Polski czytelnik
w Kraju dostaje więc realistyczny, a jednocześnie romantyczny opis losów polskich marynarze na obcej ziemi, w czasie
trwającej dookoła Wojny. W ten
sposób historia polskiej emigracji
doznaje jak gdyby uwznioślenia,
nabiera barw, poznajemy jej korzenie,
a jednocześnie wzbogacona
zostaje o ciekawy epizod
żołnierskich losów.
Portrety
miejscowych emigrantów
nie są w tej książce tak
złośliwe jak w poprzedniej. Nabrały ciepła, są bardziej
realne i
budzą
sympatię. Widzimy, że
emigranci to nie jakaś szara masa,
lecz
zbiór interesujących i ciekawych indywidualności.
Najbardziej
fascynująca
jest ta część książki, która zawiera
rozmowy z wyróżniającymi się
osobami sztokholmskiej Polonii.
Wśród rozmówców Szmilichowskiego
są profesorowie i dziennikarze,
biznesmeni i naukowcy. Z tych wywiadów widać wyraźnie,
że nasza emigracja sroce spod
ogona nie wypadła! Wywiady są znakomitym odzwierciedleniem
najróżniejszych, często do bólu dramatycznych emigranckich losów.
Szmilichowski inteligentnie
steruje rozmówcami, wie jak naprowadzić
ich na właściwy temat, żeby nie
nudzili.
Ta książka
najwyraźniej
jest przeznaczona dla czytelnika
w Kraju, ale również czytelnik w Szwecji może
się z niej wiele nowego dowiedzieć. Być może jest
to książka
dla naszych dzieci. Będą bowiem mogły zorientować
siejący byliśmy, a to - być może
- ułatwi
im lepiej zrozumieć: jacy
jesteśmy.
|